sobota, 21 listopada 2009
Pediatra w przychodni
Wczoraj byłam u lekarza z Mikołajem bo miał wysoką gorączkę, dalej zresztą ma i lekarka powiedziała że to jakiś wirus i żeby siedzieć w domu i i leczyć się domowymi sposobami. Spytałam czy nie przypadkiem słynny wirus NH-cośtam, a ona na to że nie. Spytałam czy on jest rzeczywiście taki groźny, powiedziała, że tak, szczególnie dla dzieci. Spytałam jakie są objawy, powiedziała, że takie same. Skąd więc wiadomo, że to nie to, a pani doktor powiedziała, że nie bo nie miał kontaktu. Nie spytała mnie czy nie wróciłam z dlekiej podróży ani o nic wogóle nie spytała. Jasnowidzka czy co?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2009
(178)
-
▼
listopada
(18)
- Andrzejki w przedszkolu
- Powikłania po grypie..
- Pediatra w przychodni
- Eksperyment nocnikowy pod znakiem zapytania.
- Bank na całe życie.
- Zmiana fryzurki
- Ala od kotów.
- Niedzielny poranek na Targowej. Widok z trzeciego ...
- Już w grudniu Libera będzie w Zachęcie
- Jest nadzieja
- Uległam. A może poległam.
- Eksperyment nocnikowy. C. d.
- Przyszła Tosia
- Miasto jest sztuczne.
- Nowy gatunek w naszym domu.
- Jest postęp malutki
- Zapalenie ucha
- Odkryłam cudowny lek...
- ► października (11)
-
▼
listopada
(18)
1 komentarz:
Odpowiedź masz w tytule. Trzeba tylko dodać "państwowej".
Prześlij komentarz