niedziela, 30 sierpnia 2009

Pracować za pieniądze - to byłoby coś

Od jakiegoś czasu mamy strasznie mało pieniędzy. Mamy około 20 złotych na najbliższe parę dni. W tym całym kryzysie finansowym dowiedziałam się jednego - moje samopoczucie nie ma nic wspólnego z sytuacją finansową. Właściwie to zadziwia mnie spokój w mojej głowie w tej sytuacji. Dzisiaj miałam około 5 złotych i w parku pod drzewem znalazłam całą piątkę! Pomnożyłam więc swoje pieniądze dwukrotnie. I jak tu nie być dobrej myśli?

Mikołaj zaczął pytać..

Codziennie muszę odpowiadać na dziesiątki pytań. Najczęściej pyta: DLACZEGO? oraz CO TO ZNACZY? Dzisiaj np. spytał CO TO ZNACZY WYCHOWANIE. Spytał też co to znaczy DYSCYPLINA, PODSTAWA, JUTRO, PRZEDMIOT i czy drzewo to przedmiot.. Pytał też dlaczego tu jest taka GÓRA i czy my jesteśmy w górach i co to znaczy w górach. Gdy tak odpowiadam na te pytania, które najczęściej padają lawinowo, czuję się jak słownik języka polskiego albo encyklopedia.
Z dzisiejszych pytań najtrudniej mi poszło z WYCHOWANIEM. Powiedziałam że jest to uczenie dzieci tego jak powinny się zachowywać i co jest dobre, ale też pilnowanie ich i bawienie i w ogóle się poplątałam, a to przecież takie podstawowe pojęcie. Przynajmniej dla mnie teraz powinno być jasne. A jednak..

piątek, 28 sierpnia 2009

energia i cisza - miejsce doskonałe

Gdy się dziecko posadzi na foteliku przymocowanym do roweru, to rower zaczyna się dziwnie zachowywać. To dziecko się rusza i wychyla na różne strony i rower w tym momencie robi dokładnie to samo. Warto się jednak nauczyć tak jeździć, bo można łatwo wyjechać za miasto i pobyć trochę w miejscu w którym rzeka jest jeszcze czysta i w którym nie słychać samochodów, a tylko od czasu do czasu samoloty i to z bardzo, bardzo daleka. W przypadku Warszawy należy w tym celu zmierzać w kierunku mostu Siekierkowskiego, np. stroną praską i potem jeszcze dalej, wałem na południe, po czym w jakimś momencie skręcić w stronę Wisły. Wisła jest tam oddalona od tego wału o jakiś kilometr albo dwa, więc nadal należy jechać ale już jest super. Łąki i pola, i lasy, i w końcu rzeka, i plaże na prawdę czyste...

czwartek, 27 sierpnia 2009

Oszczędzamy. A raczej zdobywamy żywność.

Właśnie zrobiłam pierwszy dżem w moim życiu. Najpierw znaleźliśmy opuszczone działki na których jest pełno drzew węgierkowych. Połowa spleśniała albo robaczywa ale reszta spoko. Myślę że jest niezły ten dżem, zobaczymy czy się nie zepsuje w słoikach. Powinnam je jeszcze zagotować, czyli fachowo mówiąc spasteryzować, ale to olałam. W końcu jest 3:26. Fajnie było robić ten dżem. Przeczytałam jedną czwartą książki o Monecie w trakcie gotowania śliwek.

sobota, 22 sierpnia 2009

Skomplikowany albo absurdalny. Sama nie wiem.

Mikołaj ma tak, że jak jest głodny to przeważnie nie mówi, że jest głodny i chciałby coś zjeść, tylko zachowuje się dziwnie. Np. jest okropnie marudny, smutny, płaczliwy lub agresywny. Jedynie agresję potrafię tu logicznie wytłumaczyć. Smutkiem i marudzeniem raczej trudno zdobyć pożywienie. Czasem obawiam się jak on sobie w życiu poradzi.

piątek, 21 sierpnia 2009

Najbardziej to lubię moją bibliotekę, bo tam jest dużo malarzy. Dwa dni temu wypożyczyłam trzech: Tetmajera, Witkacego i Moneta. Więc jest jednak trochę atrakcji w moim życiu.

wakacje zbyt krótkie

Od jakiś dwóch tygodni znów wykonuję ciągle te same czynności i jestem 24 na dobę z dziećmi. Szybko przeszło mi to dobre samopoczucie wakacyjne. Takie miałam krótkie wakacje od dzieci, że już wolę jak nie ma wakacji i Mikołaj chodzi do przedszkola... Niedobra mama :(

kryzys..

Ostatnio jak podpisywałam wniosek o wydanie karty kredytowej, czułam się jakbym podpisywała jakiś wyrok. Później mama przez telefon powiedziała "o boże!" no i mam doła trochę a trochę też się boję..

Nawet nasz internet przeżywa kryzys. Przekroczyliśmy jakiś cholerny limit i prawie nie chodzi.

sobota, 15 sierpnia 2009

Praktyczni faceci.

Dzisiaj zadzwoniła do mnie koleżanka i długo z nią rozmawiałam. Pod koniec rozmowy powiedziałam jej, że nie umiem gotować fasoli, bo boli mnie po mniej brzuch, a jak zjem w barze to mnie nie boli. No a teraz mnie właśnie boli. Później, jak skończyłam, Tomek powiedział, że tylko baby tak mogą - przez komórkę o fasoli..

To się dziewczynom spodoba

Obcięłam dzisiaj Poli włosy. Niedużo, tylko troszkę, może centymetr. Gdy wyszliśmy na dwór Mikołaj zapytał mnie dlaczego ona ma krótkie włosy. Podobno faceci zwykle tego nie zauważają.

czwartek, 13 sierpnia 2009

Jeszcze o hałasie

Samochody to głośne maszyny. Ściany budynków potrafią dodatkowo przez odbicia i nałożenia fal ten dźwięk jeszcze wzmocnić. Zwizualizowało mi się to w Wilnie, gdy szłam z Tomkiem cichą, bardzo wąską uliczką, wzdłuż której, po obu stronach stały dwa rzędy kamienic. W pewnym momencie pojawił się za nami dźwięk. Rósł i rósł i rósł aż urósł do niewiarygodnej wielkości, po czym zaczął maleć aż zniknął. To był oczywiście samochód.
Myślę że takie wakacje na kajaku mogą mieć sens jeśli ktoś chce zregenerować sobie słuch - nie ma tam samochodów ani żadnych innych głośnych maszyn. Niestety muszę znów trochę przytępieć słuchowo, bo inaczej nie wytrzymam w Warszawie.

środa, 12 sierpnia 2009

Zakłócenia

Aktualnie najbardziej mi przeszkadza w Warszawie hałas samochodów i jak zawsze spaliny. Wakacje na Suwalszczyźnie i nad morzem wzmocniły to uczucie.

Funkcje mamy - oczami pięciolatka

Dzisiaj spytałam Mikołaja: do czego służy mama? Powiedział że do gotowania. Zaczęłam więc dopytywać do czego jeszcze. Powiedział że jeszcze do mycia naczyń, pracownia i do robienia zdjęć. Ucieszyłam się że nie powiedział, że do krzyczenia, ale żałowałam że nie powiedział, że do czytania.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Pytania egzystencjanle

Czytam teraz dwie autobiografie. Jedna Artura Rubinsteina, druga pewnego jasnowidza o nazwisku Mustafa. Obydwoje część życia spędzili w Warszawie ale to chyba jedyne co ich łączy. Zastanawiam się jak to jest że jeden prowadzi życie w tak zwanych wyższych sferach (cudowne zresztą) a drugi ledwo wychodzi z rynsztoka. Czy na to ma się jakiś wpływ? Na przykład pracuje się na to z pokolenia na pokolenie czy może totalny przypadek..

niedziela, 9 sierpnia 2009

Nasz dom nie sprzyja życiu małżeńskiemu, przynajmniej naszemu. Przeważnie każdy robi coś innego. Na przykład Tomek śpi, a ja siedzę przed komputerem. Często jest też na odwrót. Żeby coś robić razem musimy wyjeżdżać. Najbardziej odmiennie było na kajakach, bo całymi dniami robiliśmy obydwoje to samo.
Dzisiaj śniło mi się, że ucieka mi ważny pociąg i muszę kolejny dzień przesiedzieć w miejscu, w którym nie mogę robić prawie nic. Czyli kolejny zmarnowany dzień, a wszystko to moja wina, bo dokładnie wiedziałam, że zaraz będzie ten pociąg.
Tomkowi natomiast, który spał o kilkanaście centymetrów ode mnie śniło się że jest nad jakimś brzegiem, ma rozłożonych parę wędek i wyciąga nimi z wody ryby - jedna po drugiej.

piątek, 7 sierpnia 2009

Masakra

Lądowanie w Warszawie miałam raczej twarde. W gabinecie dentystycznym z krzyczącym z bólu Mikołajem. Jest już wieczór i wszyscy o tym koszmarze zapomnieli. Ja też próbuję.

środa, 5 sierpnia 2009

Gościnnie u mamy

Dzisiaj z mamą lepiłam pierogi. Nie mogę zrozumieć poświęcenia paru godzin dziennie na przygotowaniu jedzenia. Pierogi to już lekka przesada.
O dziwo pierogi są jednym z tańszych dań w polskich barach. Praca jest tania.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Koniec wolności

Ja to wiem jak przedłużyć sobie wakacje. Jechałam nocnym pociągiem po dzieci i jak się już zbliżałam do Bolesławca ok 7 rano, przysnęłam i wylądowałam w wiosce o nazwie Zebrzydowa. Miałam 20 minut to pociągu powrotnego i 10 minut drogi z powrotem. Dodając jeszcze 10 od Bolesławca do Zebrzydowej to zyskałam 40 minut wakacji.

sobota, 1 sierpnia 2009

Litwo... część druga

Litwa nie jest egzotyczna. Przynajmniej wybrzeże Bałtyku i parę miast które widziałam. Najdziwniej było w Trokach na ulicy Karaimów, którzy pochodzą od Tatarów ale ich wyznanie to odłam Judaizmu. Mieszkają w małych, drewnianych, kolorowych domkach które mają trzy okna od ulicy. Jedno dla boga, drugie dla Witolda a trzecie dla domowników. Nieźle gotują. Na tej ulicy jest dużo barów i pachnie jedzeniem.

Litwa jest nowoczesna, ale jest też pod pewnym względem dzika. Nigdzie nie ma barierek wszędzie można wchodzić. Np na wydmy. Ludzie mają luz, gorzej z pieskami które np. na wydmy nie mogą.
Zdziwiły mnie też studnie i porty - takie gdzie można łatwo wpaść i się utopić - zupełnie nie zabezpieczone głębokie otchłanie. Chyba mam lekką paranoję..