Samochody to głośne maszyny. Ściany budynków potrafią dodatkowo przez odbicia i nałożenia fal ten dźwięk jeszcze wzmocnić. Zwizualizowało mi się to w Wilnie, gdy szłam z Tomkiem cichą, bardzo wąską uliczką, wzdłuż której, po obu stronach stały dwa rzędy kamienic. W pewnym momencie pojawił się za nami dźwięk. Rósł i rósł i rósł aż urósł do niewiarygodnej wielkości, po czym zaczął maleć aż zniknął. To był oczywiście samochód.
Myślę że takie wakacje na kajaku mogą mieć sens jeśli ktoś chce zregenerować sobie słuch - nie ma tam samochodów ani żadnych innych głośnych maszyn. Niestety muszę znów trochę przytępieć słuchowo, bo inaczej nie wytrzymam w Warszawie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2009
(178)
- ► października (11)
-
▼
sierpnia
(20)
- Pracować za pieniądze - to byłoby coś
- Mikołaj zaczął pytać..
- energia i cisza - miejsce doskonałe
- Oszczędzamy. A raczej zdobywamy żywność.
- Skomplikowany albo absurdalny. Sama nie wiem.
- Najbardziej to lubię moją bibliotekę, bo tam jest ...
- wakacje zbyt krótkie
- kryzys..
- Praktyczni faceci.
- To się dziewczynom spodoba
- Jeszcze o hałasie
- Zakłócenia
- Funkcje mamy - oczami pięciolatka
- Pytania egzystencjanle
- Nasz dom nie sprzyja życiu małżeńskiemu, przynajmn...
- Dzisiaj śniło mi się, że ucieka mi ważny pociąg i ...
- Masakra
- Gościnnie u mamy
- Koniec wolności
- Litwo... część druga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz