poniedziałek, 2 listopada 2009

Odkryłam cudowny lek...

Wczoraj wieczorem Mikołaj, przeskakując z kanapy na fotel, spadł na podłogę na czubek głowy. Strasznie płakał. Powiedział, że boli go głowa i plecy, i że nie może chodzić. Wszelkie próby namawiania go do chodzenia zawodziły. Stawiałam go na nogach, a on osuwał się na podłogę. Już wyobrażałam sobie - neurologia, rehabilitacja, wózek inwalidzki i wtedy powiedziałam, że jak przejdzie przez pokój to dostanie czekoladę. No i przeszedł. Parę razy. Potem zjadł dwie kostki wedlowskiej gorzkiej, a dzisiaj poszedł do przedszkola. Jak widać czekolada ma moc uzdrawiania. Nie wiadomo co jeszcze może wyleczyć...

Brak komentarzy: