poniedziałek, 2 listopada 2009
Odkryłam cudowny lek...
Wczoraj wieczorem Mikołaj, przeskakując z kanapy na fotel, spadł na podłogę na czubek głowy. Strasznie płakał. Powiedział, że boli go głowa i plecy, i że nie może chodzić. Wszelkie próby namawiania go do chodzenia zawodziły. Stawiałam go na nogach, a on osuwał się na podłogę. Już wyobrażałam sobie - neurologia, rehabilitacja, wózek inwalidzki i wtedy powiedziałam, że jak przejdzie przez pokój to dostanie czekoladę. No i przeszedł. Parę razy. Potem zjadł dwie kostki wedlowskiej gorzkiej, a dzisiaj poszedł do przedszkola. Jak widać czekolada ma moc uzdrawiania. Nie wiadomo co jeszcze może wyleczyć...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2009
(178)
-
▼
listopada
(18)
- Andrzejki w przedszkolu
- Powikłania po grypie..
- Pediatra w przychodni
- Eksperyment nocnikowy pod znakiem zapytania.
- Bank na całe życie.
- Zmiana fryzurki
- Ala od kotów.
- Niedzielny poranek na Targowej. Widok z trzeciego ...
- Już w grudniu Libera będzie w Zachęcie
- Jest nadzieja
- Uległam. A może poległam.
- Eksperyment nocnikowy. C. d.
- Przyszła Tosia
- Miasto jest sztuczne.
- Nowy gatunek w naszym domu.
- Jest postęp malutki
- Zapalenie ucha
- Odkryłam cudowny lek...
- ► października (11)
-
▼
listopada
(18)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz