sobota, 14 lutego 2009

Jeszcze o zbiegach okoliczności i o dobrej zabawie.

Przedwczoraj byłam na urodzinach Piotrka w Składzie Butelek. Spotkałam tam Wojtka i Natkę. Wojtek miał bębny i steel-drum i było granie. Jakiś rok czy dwa lata temu też była w Składzie i też byli tam oni z bębnami. Ani oni ani ja nie byliśmy tam w międzyczasie no i za każdym razem spotykaliśmy się przypadkowo.
To było naprawdę świetne jam session , bo przyszli rewelacyjni muzycy. Ja nie jestem muzykiem, ale upiłam się i przestałam się tym przejmować. Nikt mi jednak nie zabrał bębna i nawet parę osób stwierdziło ze świetnie gram - podejrzewam że byli bardziej pijani ode mnie. Do dzisiaj bolą mnie dłonie, na szczęście całodniowy kac minął. No cóż - zachowałam się jak spuszczona z łańcucha mama, która rzuca się na wszystkie dostępne używki, żeby na maksa wykorzystać tą krótką noc i mieć jak najwięcej wrażeń.

Brak komentarzy: