Przedwczoraj byłam na urodzinach Piotrka w Składzie Butelek. Spotkałam tam Wojtka i Natkę. Wojtek miał bębny i steel-drum i było granie. Jakiś rok czy dwa lata temu też była w Składzie i też byli tam oni z bębnami. Ani oni ani ja nie byliśmy tam w międzyczasie no i za każdym razem spotykaliśmy się przypadkowo.
To było naprawdę świetne jam session , bo przyszli rewelacyjni muzycy. Ja nie jestem muzykiem, ale upiłam się i przestałam się tym przejmować. Nikt mi jednak nie zabrał bębna i nawet parę osób stwierdziło ze świetnie gram - podejrzewam że byli bardziej pijani ode mnie. Do dzisiaj bolą mnie dłonie, na szczęście całodniowy kac minął. No cóż - zachowałam się jak spuszczona z łańcucha mama, która rzuca się na wszystkie dostępne używki, żeby na maksa wykorzystać tą krótką noc i mieć jak najwięcej wrażeń.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2009
(178)
- ► października (11)
-
▼
lutego
(16)
- Faceci są z lasu a kobiety z łąki
- Odużony miłością
- Odwilż
- Muzyka wróciła
- kredki
- Nici z pracy wieczorem Idę spać, chociaż teraz wol...
- coś miłego mi się przydarzyło
- O tym jak dzieci potrafią wyrowadzić człowieka z r...
- Jeszcze o zbiegach okoliczności i o dobrej zabawie.
- Nowe doświadczenia Mikołaja i zbiegi okoliczności
- przy myciu naczyń można pomyśleć
- Kolejne postanowienie - Relax foto omijac z daleka.
- idole młodego pokolenia
- Trzeba popracować nad swoją rodziną.
- Kupując na Targowej
- Rozbrajająco szczery
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz