Dzisiaj był u mnie Staszek i powiedział że nie ma normalnych wolnych kobiet. Wszystkie z którymi da się gadać są zajęte. To samo dwa dni temu usłyszałam od Zbyszka i Marcina.
Dziwna sprawa ale wiele moich koleżanek twierdzi że jest dokładnie odwrotnie. Znaczy że nie ma fajnych facetów, a jak już jakiś się trafi to ma żonę. Mężowie jednak rzadko myślą tak o swoich żonach - że są fajne. A żony najczęściej nie mogą znieść swoich mężów. Znaczy myślą tak na początku no i różnie potem to trwa. No i po paru latach te fajne kobiety i faceci, co to byli przed chwilą zajęci, znów są wolni. Hehe.
sobota, 28 lutego 2009
czwartek, 26 lutego 2009
Odużony miłością
Dzisiaj w przedszkolu koleżanka powiedziała Mikołajowi że go kocha po czym , gdy wyszliśmy na zewnątrz, pobiegli razem przed siebie. Pobiegli w lewo choć zwykle chodzimy w prawo i nie reagowali na żadne wołania. Dogoniłyśmy ich dopiero przy kolejnej przecznicy w jakimś podwórku.
środa, 25 lutego 2009
Muzyka wróciła
Prawie przestałam się bać i martwić o moje dzieci. Tak mi się przynajmniej wydają teraz. Mikołaj ma 4 lata i 4 miesiące a Pola 1 rok i 5 miesięcy. Być może dlatego znów słucham muzykę. Wczoraj słuchałam na MySpace Nosowskiej śpiewjącej Osiecką, Death in Vegas i Indigo Tree. Dzisiaj Bon Iver i David Bowie. I jeszcze raz świeże dziecko - Indigo Tree. Wszystko mi się podoba.
wtorek, 24 lutego 2009
kredki
Mikołaj powiedział że pokolorował misia na dużo kolorów. Spytałam czy uważa że tak ładnie wygląda. Powiedział, że tak, że tak mu się podoba.
Wszystkie dzieci jakie widziałam wychodziły z przedszkola z żółtymi misiami w czerwonych koszulkach.
Mikołaj rzadko rysuje. Ostatnio jak wyciągnęłam kredki to przez godzinę Pola zamalowała parę kartek, a Mikołaj zatemperował parę kredek.
Mikołaj rzadko rysuje. Ostatnio jak wyciągnęłam kredki to przez godzinę Pola zamalowała parę kartek, a Mikołaj zatemperował parę kredek.
poniedziałek, 23 lutego 2009
Nici z pracy wieczorem Idę spać, chociaż teraz wolałabym się upić.
kurwa kurwa kurwa. co zrobić z agresją. jestem totalnie wściekła. jest 23:30 a mikołaj jeszcze nie śpi i ryczy bo jest zmęczony i na nic nie ma siły. idiota. najpierw jadł do 22 potem siedział i czekał nie wiem na co i ciągle jęczy. ja na niego wrzeszczę i jest jeszcze gorzej. Już nie mogę tej swojej agresji opanować i to mnie jeszcze bardziej dołuje.
sobota, 21 lutego 2009
coś miłego mi się przydarzyło
Ostatnio szukałam numeru telefonu do znajomego i przeglądałam numery zapisane w moim telefonie. Stwierdziłam że mam strasznie dużo świetnych znajomych.
ps. "przydarzyło" to bardzo dziwne słowo.
ps. "przydarzyło" to bardzo dziwne słowo.
niedziela, 15 lutego 2009
O tym jak dzieci potrafią wyrowadzić człowieka z równowagi a potem nagle rozbawić . I to wszystko niechcący.
Chyba z piętnaście razy prosiłam Mikołaja żeby już wychodził z wanny, on oczywiście ciągle mówił że jeszcze nie. W końcu wkurzona na maksa powiedziałam, nie krzycząc, wychodź bo jak nie to cię za włosy wyciągnę. On na mnie zdziwiony popatrzył i powiedział: "Ale to będzie bolało i włosy się urwią". No i w końcu wyszedł.
sobota, 14 lutego 2009
Jeszcze o zbiegach okoliczności i o dobrej zabawie.
Przedwczoraj byłam na urodzinach Piotrka w Składzie Butelek. Spotkałam tam Wojtka i Natkę. Wojtek miał bębny i steel-drum i było granie. Jakiś rok czy dwa lata temu też była w Składzie i też byli tam oni z bębnami. Ani oni ani ja nie byliśmy tam w międzyczasie no i za każdym razem spotykaliśmy się przypadkowo.
To było naprawdę świetne jam session , bo przyszli rewelacyjni muzycy. Ja nie jestem muzykiem, ale upiłam się i przestałam się tym przejmować. Nikt mi jednak nie zabrał bębna i nawet parę osób stwierdziło ze świetnie gram - podejrzewam że byli bardziej pijani ode mnie. Do dzisiaj bolą mnie dłonie, na szczęście całodniowy kac minął. No cóż - zachowałam się jak spuszczona z łańcucha mama, która rzuca się na wszystkie dostępne używki, żeby na maksa wykorzystać tą krótką noc i mieć jak najwięcej wrażeń.
To było naprawdę świetne jam session , bo przyszli rewelacyjni muzycy. Ja nie jestem muzykiem, ale upiłam się i przestałam się tym przejmować. Nikt mi jednak nie zabrał bębna i nawet parę osób stwierdziło ze świetnie gram - podejrzewam że byli bardziej pijani ode mnie. Do dzisiaj bolą mnie dłonie, na szczęście całodniowy kac minął. No cóż - zachowałam się jak spuszczona z łańcucha mama, która rzuca się na wszystkie dostępne używki, żeby na maksa wykorzystać tą krótką noc i mieć jak najwięcej wrażeń.
Nowe doświadczenia Mikołaja i zbiegi okoliczności
Ktoś znajomy opowiadał mi niedawno że zna takich rodziców, którzy przed puszczeniem dziecku bajki sami ją oglądają i potem decydują - puścić czy nie.
Dzisiaj puściłam Mikołajowi Piotrusia Pana w wersji disnejowskiej - chyba dość starej. Było tam parę ładnych kobiet i wszystkie były o siebie śmiertelnie zazdrosne. Dzwoneczek namówił dzieci leśne żeby zestrzeliły Wandę która leciała do Nibylandii, Syreny próbowały Wandę utopić, a Wanda była wściekła na małą Indiankę. Chodziło oczywiście o Piotrusia Pana, a ten nic nie zauważał i żadnej z nich nie traktował poważnie. Każda miała swoje 5 minut, ale on zapominał o nich gdy tylko coś ciekawego zaczynało się dziać. Mikołaj raczej tego nie skumał, ale był naprawdę przerażony gdy krokodyl chciał zjeść Kapitana Haka. Wrzeszczał i piszczał przez parę minut. I do wieczora powtarzał parę razy, że bał się tego krokodyla. Myślę że gdybym wcześniej obejrzała tą bajkę, to też bym mu puściła. Chyba zresztą nie znam bajki, której bym mu nie puściła.
Później byliśmy w sklepie obuwniczym i Tomek wybierał buty. Przy półkach z butami dla dzieci stał duży telewizor i leciały bajki. Akurat było to "Piotruś Pan" chociaż w innej wersji.
Dzisiaj puściłam Mikołajowi Piotrusia Pana w wersji disnejowskiej - chyba dość starej. Było tam parę ładnych kobiet i wszystkie były o siebie śmiertelnie zazdrosne. Dzwoneczek namówił dzieci leśne żeby zestrzeliły Wandę która leciała do Nibylandii, Syreny próbowały Wandę utopić, a Wanda była wściekła na małą Indiankę. Chodziło oczywiście o Piotrusia Pana, a ten nic nie zauważał i żadnej z nich nie traktował poważnie. Każda miała swoje 5 minut, ale on zapominał o nich gdy tylko coś ciekawego zaczynało się dziać. Mikołaj raczej tego nie skumał, ale był naprawdę przerażony gdy krokodyl chciał zjeść Kapitana Haka. Wrzeszczał i piszczał przez parę minut. I do wieczora powtarzał parę razy, że bał się tego krokodyla. Myślę że gdybym wcześniej obejrzała tą bajkę, to też bym mu puściła. Chyba zresztą nie znam bajki, której bym mu nie puściła.
Później byliśmy w sklepie obuwniczym i Tomek wybierał buty. Przy półkach z butami dla dzieci stał duży telewizor i leciały bajki. Akurat było to "Piotruś Pan" chociaż w innej wersji.
środa, 11 lutego 2009
przy myciu naczyń można pomyśleć
Najpierw wkurzał mnie Mikołaj bo się ślamazarzył z ubieraniem i wszyscy się spocili. Później byłam zła że tak wieje i że znów Poli uszy zachorują. Następnie Asz wjechał mi wózkiem w piszczele, co mnie oczywiście zezłościło, że nie uważa. Później gdy myłam naczynia rękawy opadały mi i się moczyły co doprowadzało mnie do przekleństw. I wtedy nagle pomyślałam sobie jaka jestem szczęśliwa, że wkurzam się na takie pierdoły, a nie np na to, że mam chore ciężko dziecko albo mąż mi zginął w wypadku albo sama mam raka, bo nie mam ani nic takiego się nie stało.. No i od razu przestało mnie wszystko wkurzać.
czwartek, 5 lutego 2009
Kolejne postanowienie - Relax foto omijac z daleka.
Jakiś czas temu wywoływałam w Relaksie negatywy i dostałam takie, jakbym robiła w grudniu po południu czyli w śnieżycę. Wzięli do płukania ale nie bardzo się przejęli. Parę dni temu ponownie w Relaksie dostałam negatyw na którym na każdym pasku jest odcisk palca. Nie jest to mój odcisk, to pewne. Zobaczyłam to w domu i mam ochotę im powiedzieć że są do dupy, tylko wiem że nie bardzo się przejmą. Oni przejmują się tylko klientami co to zamówienia mają na parę stówek, a nie jakaś bzdura - samo wywołanie 4 negatywów.
idole młodego pokolenia
Moja znajoma powiedziała mi, że jak jej córka wróciła z przedszkola, to aroganckim (zupełnie nowym) tonem powiedziała jej że jej koleżanka była przebrana za Dodę. Spytała się córki - kto to jest Doda. To taka mądra dziewczyna. Jak to mądra? No mądra bo ona wszystko wie i jest najmądrzejsza.
Ciekawa jestem jak wygląda przebrana w Dodę pięciolatka...
Mój Mikołaj przebrany był za Boba budowniczego - nic innego nie wchodziło w grę. Na budowie sobie poradzi jakby co...
Ciekawa jestem jak wygląda przebrana w Dodę pięciolatka...
Mój Mikołaj przebrany był za Boba budowniczego - nic innego nie wchodziło w grę. Na budowie sobie poradzi jakby co...
wtorek, 3 lutego 2009
Trzeba popracować nad swoją rodziną.
Dzisiaj rozmawiając z kolegą stwierdziłam, że za mało rzeczy robimy z Tomkiem razem. Np. nigdy nie bawimy się razem z dziećmi tylko zawsze jedno z nas, a drugie zawsze robi jakieś swoje super ważne rzeczy.
Dość często zdarza się nam za to siedzieć razem przed komputerem...
Takie myśli mnie nachodzą, że trzeba pracować nad rodziną. W zeszłym roku rozpadły się 4 rodziny które znam.
Dość często zdarza się nam za to siedzieć razem przed komputerem...
Takie myśli mnie nachodzą, że trzeba pracować nad rodziną. W zeszłym roku rozpadły się 4 rodziny które znam.
Kupując na Targowej
Dzisiaj rano gdy kupowałam ser u mojej ulubionej pani Halinki przy Różycu, jej klientka powiadała jak jej syn, zapewne pijany, wsadził dwójkę swoich małych dzieci do samochodu po czym pojechał i roztrzaskał się o drzewo. Nic się nikomu nie stało, tylko jeden dzieciak miał zadrapane czoło. On jednak jeszcze tej samej nocy się powiesił.
Dowiedziałam się również, że pani Tereska - druga handlarka "ma coś z głową", bo sprzedała mi kurczaka za 18 złotych a sama go kupiła za 20... ale że mam się nie przejmować, bo ona i tak ma kupę forsy... Np. kiedyś rozdawała za darmo kwiaty...
Później kupowałam jabłka. Poprosiłam o 4 kortlandy. Pan się spytał ile? Kilogram? A ja na to no nie z 4 wystarczą. On na to no: No to będzie kilogram. Dostałam 7 jabłek warzących kilogram.
Dowiedziałam się również, że pani Tereska - druga handlarka "ma coś z głową", bo sprzedała mi kurczaka za 18 złotych a sama go kupiła za 20... ale że mam się nie przejmować, bo ona i tak ma kupę forsy... Np. kiedyś rozdawała za darmo kwiaty...
Później kupowałam jabłka. Poprosiłam o 4 kortlandy. Pan się spytał ile? Kilogram? A ja na to no nie z 4 wystarczą. On na to no: No to będzie kilogram. Dostałam 7 jabłek warzących kilogram.
Rozbrajająco szczery
Jakiś czas temu przeczytałam na bioslone.pl o tym że medycyna to czysty biznes, że lekarze leczą żeby leczyć a nie żeby wyleczyć... Parę dni temu byłam z Polą u laryngologa na kontrolnej wizycie po zapaleniu uszu. Spytałam co robić, jak temu zapobiegać. Uśmiechnięty lekarz powiedział, że się nie da, że nikt do tej pory nie wymyślił jak zapobiegać, a nawet gdyby wymyślił to i tak trzeba by było go usunąć, bo za co byśmy żyli - my laryngolodzy :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2009
(178)
- ► października (11)
-
▼
lutego
(16)
- Faceci są z lasu a kobiety z łąki
- Odużony miłością
- Odwilż
- Muzyka wróciła
- kredki
- Nici z pracy wieczorem Idę spać, chociaż teraz wol...
- coś miłego mi się przydarzyło
- O tym jak dzieci potrafią wyrowadzić człowieka z r...
- Jeszcze o zbiegach okoliczności i o dobrej zabawie.
- Nowe doświadczenia Mikołaja i zbiegi okoliczności
- przy myciu naczyń można pomyśleć
- Kolejne postanowienie - Relax foto omijac z daleka.
- idole młodego pokolenia
- Trzeba popracować nad swoją rodziną.
- Kupując na Targowej
- Rozbrajająco szczery