sobota, 14 marca 2009

sobota 14.

W nocy śniło mi się że robię z mężem wielki remont w jakimś nieznanym mi domu.

Gdy po śniadaniu wyszłam z domu z dziećmi , zdematerializował się mój portfel. Było to na Targowej w okolicy numeru 44. Wraz z nim zniknęły dwie ważne plastikowe karty. Jedna umożliwia życie w systemie, a druga dostęp do pieniędzy, które zarabia na naszą rodzinę mój zmęczony mąż.

Później gdy byłam nad jeziorkiem Skaryszewskim to jedna pani powiedziała mi żebym trzymała dzieci z dala od wody, bo w zeszłym tygodniu na jej oczach wózek wjechał do wody a niemowlę, które ledwo wyciągnęli obciekało wodą. Były może 3 stopnie. Na szczęście Mikołaj, który uczy się jeździć na dwóch kółkach, nie wylądował w jeziorku ani Pola która uczy się biegać też nie wpadła. Otarliśmy się jednak o śmierć.

Czytałam dzisiaj Mikołajowi rozdział o tym jak Kubuś Puchatek tropi własne ślady myśląc że to jakieś dziwne zwierzę. Ponieważ chodzi w kółko, śladów przybywa. Myśli więc że kolejne zwierze tędy chodziło. W pewnym momencie dołącza do niego Prosiaczek. Niestety on jest zbyt przerażony nieznanym, żeby zmierzyć się z odkryciem i zwiewa. Gdy Kubuś dowiaduje się, że to jego własne ślady, zupełnie traci zainteresowanie tematem. Hm. A może by tak przyjrzeć się tym swoim śladom.

Brak komentarzy: