poniedziałek, 30 marca 2009
Czy gatunek ludzki czeka rychła zagłada?
Liczba kaw wzrasta, a ich działanie jakby słabsze. Słyszałam dziś w radio mówili, że jest przesilenie wiosenne i że wszyscy prawie tak mają. Jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby tyle ludzi narzekało na złe samopoczucie. Wszyscy chorzy, zmęczeni jak nigdy, bez energii. Czy to przez to że moi znajomi są coraz starsi, czy Warszawa tak działa. Niech ktoś napisze że jest mu dobrze, bo się załamię.
niedziela, 29 marca 2009
Miałam nadzieję że jednak można coś więcej jak się człowiek postara
Przedwczoraj byłam w Agorze i tam jest wystawa zdjęć ojców z dziećmi, którzy przejęli wychowanie dziecka. Przy każdym, zdjęciu każdy ojciec mówi jak to jest i każdy że jest super ale ciężko, że nic przy dziecku nie można zrobić bo się skupić nie da na niczym innym, i że wieczorem się pada ze zmęczenia. Pomyślałam, he to jednak nie tylko ja tak mam. I zrobiło mi się fajne na chwilę, bo później mnie to zdołowało.
czwartek, 26 marca 2009
Pocieszające?
"Im dalej posuwamy się na drodze życia, tym trudniejsza staje się walka, ale przez całe pokonywanie trudności piętrzących się przed nami rozwija się w naszych sercach siła wewnętrzna, która doskonali się w walce o życie. Człowiek rośnie w czasie burzy." - Van Gogh w liście do brata.
niedziela, 22 marca 2009
Głodny, zły, zmarznięty
Dzisiaj był u nas kolega i mówił że jest na diecie owocowo-warzywnej. Prawie nic nie może jeść oprócz paru warzyw, bo się chce oczyścić totalnie. Ciągnie już tak dwa tygodnie ale jeszcze nie jest na półmetku. Biedak, przez cały czas mówił o jedzeniu.
czysto
Gdy choroba dzieci mija wymieniam im prześcieradła. Te na których chorowały piorę a zakładam im nowe. Jest to bardzo przyjemne.
czwartek, 19 marca 2009
Trochę spokoju
Dzisiaj Pola czuje się lepiej i nawet się uśmiechać zaczęła, jeszcze nie chodzi - nie ma siły. Ale je trochę wreszcie.
No a ja nie wiem nadal czy jestem ryzykantką i nieodpowiedzialną mamą, że nie pojechałam do szpitala, czy miałam dobre przeczucie żeby zostać.
No a ja nie wiem nadal czy jestem ryzykantką i nieodpowiedzialną mamą, że nie pojechałam do szpitala, czy miałam dobre przeczucie żeby zostać.
środa, 18 marca 2009
film oglądalam
Widziałam przed chwilą film "Boisko bezdomnych" o facetach i piłce nożnej. Nie tylko to, że to kobieta jest jego reżyserką jest w nim niesamowite.
Właściwie to jestem prawie spakowana.
Boli mnie brzuch, i nie wiem czy zaraziłam się od dzieci czy ze stresu.
Cały dzień dzisiaj zastanawiałam się czy już jechać do szpitala czy jeszcze chwilę poczekać. Najpierw było lepiej później gorzej no i jestem ciągle w domu. Pola ma jakiegoś wirusa od soboty i nic prawie nie chce jeść i pije też niewiele.
Rodzice śpiący przy łóżkach dzieci, służba zdrowia, dzieci radzące sobie w nowych warunkach - to wszystko kusi żeby poobserwować. Wbijanie igieł, badanie na siłę, bo inaczej to Pola się nie da dotknąć, no i mój brak zaufania do większości lekarzy powstrzymują mnie od pójścia do szpitala.
Pola wyprosiła mnie żebym wyszła z nią na spacer. Wyszłam na 10 minut. Na schodach spotkałam sąsiadkę, która powiedziała mi, że ona to jak tylko drugi dzień gorączka u dzieci, to już do przychodni idzie i się boi o nich ciągle. No bo znajomym dziecko zmarło, a innym ma jakieś powikłania i nie może chodzić...
Cały dzień dzisiaj zastanawiałam się czy już jechać do szpitala czy jeszcze chwilę poczekać. Najpierw było lepiej później gorzej no i jestem ciągle w domu. Pola ma jakiegoś wirusa od soboty i nic prawie nie chce jeść i pije też niewiele.
Rodzice śpiący przy łóżkach dzieci, służba zdrowia, dzieci radzące sobie w nowych warunkach - to wszystko kusi żeby poobserwować. Wbijanie igieł, badanie na siłę, bo inaczej to Pola się nie da dotknąć, no i mój brak zaufania do większości lekarzy powstrzymują mnie od pójścia do szpitala.
Pola wyprosiła mnie żebym wyszła z nią na spacer. Wyszłam na 10 minut. Na schodach spotkałam sąsiadkę, która powiedziała mi, że ona to jak tylko drugi dzień gorączka u dzieci, to już do przychodni idzie i się boi o nich ciągle. No bo znajomym dziecko zmarło, a innym ma jakieś powikłania i nie może chodzić...
sobota, 14 marca 2009
sobota 14.
W nocy śniło mi się że robię z mężem wielki remont w jakimś nieznanym mi domu.
Gdy po śniadaniu wyszłam z domu z dziećmi , zdematerializował się mój portfel. Było to na Targowej w okolicy numeru 44. Wraz z nim zniknęły dwie ważne plastikowe karty. Jedna umożliwia życie w systemie, a druga dostęp do pieniędzy, które zarabia na naszą rodzinę mój zmęczony mąż.
Później gdy byłam nad jeziorkiem Skaryszewskim to jedna pani powiedziała mi żebym trzymała dzieci z dala od wody, bo w zeszłym tygodniu na jej oczach wózek wjechał do wody a niemowlę, które ledwo wyciągnęli obciekało wodą. Były może 3 stopnie. Na szczęście Mikołaj, który uczy się jeździć na dwóch kółkach, nie wylądował w jeziorku ani Pola która uczy się biegać też nie wpadła. Otarliśmy się jednak o śmierć.
Czytałam dzisiaj Mikołajowi rozdział o tym jak Kubuś Puchatek tropi własne ślady myśląc że to jakieś dziwne zwierzę. Ponieważ chodzi w kółko, śladów przybywa. Myśli więc że kolejne zwierze tędy chodziło. W pewnym momencie dołącza do niego Prosiaczek. Niestety on jest zbyt przerażony nieznanym, żeby zmierzyć się z odkryciem i zwiewa. Gdy Kubuś dowiaduje się, że to jego własne ślady, zupełnie traci zainteresowanie tematem. Hm. A może by tak przyjrzeć się tym swoim śladom.
Gdy po śniadaniu wyszłam z domu z dziećmi , zdematerializował się mój portfel. Było to na Targowej w okolicy numeru 44. Wraz z nim zniknęły dwie ważne plastikowe karty. Jedna umożliwia życie w systemie, a druga dostęp do pieniędzy, które zarabia na naszą rodzinę mój zmęczony mąż.
Później gdy byłam nad jeziorkiem Skaryszewskim to jedna pani powiedziała mi żebym trzymała dzieci z dala od wody, bo w zeszłym tygodniu na jej oczach wózek wjechał do wody a niemowlę, które ledwo wyciągnęli obciekało wodą. Były może 3 stopnie. Na szczęście Mikołaj, który uczy się jeździć na dwóch kółkach, nie wylądował w jeziorku ani Pola która uczy się biegać też nie wpadła. Otarliśmy się jednak o śmierć.
Czytałam dzisiaj Mikołajowi rozdział o tym jak Kubuś Puchatek tropi własne ślady myśląc że to jakieś dziwne zwierzę. Ponieważ chodzi w kółko, śladów przybywa. Myśli więc że kolejne zwierze tędy chodziło. W pewnym momencie dołącza do niego Prosiaczek. Niestety on jest zbyt przerażony nieznanym, żeby zmierzyć się z odkryciem i zwiewa. Gdy Kubuś dowiaduje się, że to jego własne ślady, zupełnie traci zainteresowanie tematem. Hm. A może by tak przyjrzeć się tym swoim śladom.
piątek, 13 marca 2009
piątek 13.
Gdy się mieszka w dużej kamienicy to można nie wiedzieć że się ona pali. Serio. Tak było dzisiaj. Gdy odprowadziłam rano Mikołaja do przedszkola, załatwiłam jeszcze po drodze parę spraw, a Tomek siedział z Polą w domu, to palił się dach naszej kamienicy. Przyjechała straż i inni potrzebni ważni ludzie... Wypaliła się duża dziura w dachu (remontowanym przez całe zeszłe lato). O pożarze dowiedziałam się najpierw od pni sprzedającej na ulicy kwiaty. Ta pani zawsze wszystko lubi wiedzieć. Tomek też nic nie wiedział. Później Basia pokazał mi zdjęcia dziury. W zeszłym roku wiosną palił się dach kamienicy z Brzeskiej. To zdjęcie to właśnie tamten pożar. Tam nie udało się tego ugasić tak szybko. Spalił się kawał dachu i parę mieszkań. Jeszcze wtedy nasze strychy były zawalone różnymi starymi gratami drewnianymi zapewne w większości, a dach był stary. No i dlatego nie jest mi tak bardzo żal że ten pożar był PO remoncie...
wtorek, 10 marca 2009
Chilli dobre na doła
Wczoraj był u mnie znajomy. Najpierw powiedział że jedzie na Jamajkę i tam będzie bezdomny. Później powiedział że właściwie to nie pożyje już za długo. Następnie że nie ma miłości, a potem że jednak jest ale to choroba. Generalnie był załamany i nie wiem do czego by doszło ale na szczęście wyjęłam słynne ogórki z chilli mojej mamy. Otwarcie tego słoika i spożycie paru kawałku było prawdziwym punktem zwrotnym.
ps. nie jest to pierwsza osoba którą te ogórki wyciągają z depresji. Serio. Niestety to ostatni słoik w tym sezonie.
ps. nie jest to pierwsza osoba którą te ogórki wyciągają z depresji. Serio. Niestety to ostatni słoik w tym sezonie.
niedziela, 8 marca 2009
Dorastanie
Taj sobie dzisiaj myślałam pod prysznicem, że mój rozwój polega na tym, że w jednych miejscach twardnieję, a w innych staję się bardziej wrażliwa.
sobota, 7 marca 2009
świeże powietrze
Wietrzenie mieszkania o tej porze roku jest wyzwaniem. W rękawiczkach gorzej się pisze na klawiaturze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)