sobota, 25 października 2008

śmierć

"Kostucha synku to jedyne co na tym świecie jest sprawiedliwe. Jedynie ona przychodzi do każdego" - z Tristany Bunuela

Pogrzeb babci trwał niedługo , może godzinę, później stypa - kolejna godzina i koniec, do domu.. Dzisiaj odsuwa się myślenie o śmierci jak najdalej. Pogrzeby trwają krótko, ciało często skremowane ( nie spalone - skremowane). Wszystko przy nieboszczyku robią odpowiednie osoby. Właściwie bliscy nie muszą go nawet dotykać ani na nic patrzeć. My tylko przychodzimy na pogrzeb. Raczej musimy się borykać z tysiącem formalności niż z prawdziwym pożegnaniem zmarłego. Myślę że gdyby mi zmarł ktoś naprawdę bliski to chciałabym mu sama grób wykopać, sama się pożegnać..
Może bym wtedy przestała się bać śmierci...

Brak komentarzy: