sobota, 31 stycznia 2009

Bajki

Niektóre bajki mnie wzruszają. Ostatnio płakałam na Baśniach Andersena - szczególnie na odcinku o brzydkim kaczątku. Wczoraj wzruszyłam się na disnejowskich "Autach" czyli bajce o samochodzie wyścigowym. Zupełnie nie rusza mnie Bob Budowniczy i Listonosz Pat.

piątek, 30 stycznia 2009

postanowienie już nie noworoczne

Więcej chodzić do teatru! Widziałam dzisiaj parę ciekawych plakatów na mieście. Chyba dzięki temu że wyszłam dzisiaj z domu bez dzieci :)

teatr

- Teatr jest najważniejszą rzeczą na świecie, gdyż tam pokazuje się ludziom, jakimi mogliby być, jakimi pragnęliby być, choć nie mają na to odwagi i jakimi są.
- Acha - to jest zakład wychowawczy?

cytat z audycji "Lato Muminków"

środa, 28 stycznia 2009

filozofia na różycu

Dzisiaj rano, gdy przechodziłam przez bazar, jeden ze sprzedawców próbował otworzyć gazetę - jakiś dziennik, ale jakoś mu to nie wychodziło. Skleiła się albo coś.. Kobieta ze sklepiku sąsiedniego na to: "Niech się wcale nie otwiera! Tak było, jest i będzie."

grudzień i pół stycznia



stycznia 13, 2009 - wtorek

Rodzice przywieźli mi telewizor

Obejrzałam dzisiaj teatr na tvp1: "Od czasu do czasu". Chyba był o tym jak jakość życia wpływa na to co się z nami dzieje, taka karma, wszystko może jakoś zaowocować. Bardzo mi się podobał. Lubię jak mi się coś podoba - mózg wytwarza więcej endorfin. Można mu zarzucić lekką naiwność może.. Ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Chyba zawsze byłam trochę infantylna.. Dawno temu byłam na warsztatach ekologicznych w Bieszczadach - spanie w namiocie późną jesienią, całe dnie w lesie, tropienie wilków... Przy ognisku wieczorem prowadzący zadali nam takie zadanie - żeby się z czymś pożegnać, z czymś co jest związane z środowiskiem i co jest było dla nas ważne i siedzi w nas ciągle, a co już nie istnieje. Były naprawdę poważne wyznania. Ktoś żegnał się z czystym powietrzem, ktoś z lasami tropikalnymi, ktoś po wizycie w kopalni w Bogatyni żegnał się z ziemią. A ja kurcze pożegnałam się ze swoimi ogródkami przy domowymi na miejscu których wybudowali osiedle...


stycznia 11, 2009 - niedziela

Akumulator 1

Oglądałam świetny film czeskiego reżysera Jana Sveraka. Film o uzależnieniach i o energii. Nie odbiera energii a nawet dodaje :)


stycznia 11, 2009 - niedziela

szczegóły też ważne

To dziwne ale do tej pory mam problem żeby się zalogować, conajmniej trzy podejścia, zanim zgadnę dobrą kombinacje tych haseł... Postanowiłam trochę się na tym skupić i następnym razem logować się bez pomyłek. Jest to praktyczne, bo np. do hospitality club nie mogę się zalogować przez 10 minut - jest to czysta strata czasu...


stycznia 5, 2009 - poniedziałek

2009

Choroba mija więc czas na noworoczne postanowienia. Ostatnio ściągnęłam z szafy książkę o malarstwie nowoczesnym. Postanawiam poznać wszystkich malarzy z tej książki. Mam nadzieje na ciekawe wrażenia, może jakieś odkrycia.


grudnia 28, 2008 - niedziela

Diane Arbus

Wczoraj czytałam o życiu Diane Arbus i odkryłam na nowo jej zdjęcia. Wciąż oglądam jej zdjęcia, nawet gdy nie oglądam. Jest mi jakaś dziwnie bliska.


grudnia 28, 2008 - niedziela

Od paru dni nie wychodzimy z domu bo jesteśmy chorzy. Ratunku!

Być może pozwalam dzieciom na wiele, ale lubię jak są czymś zajęte. Błogi to czas dla mojej duszy :) Może to nie dobra metoda wychowawcza, ale w sumie wolność jest mi bliższa niż dyscyplina.


grudnia 27, 2008 - sobota

zostaw komentarz...

Czy anonimowe komentarze są lepsze niż takie twarzą w twarz?


grudnia 27, 2008 - sobota

chory dom

Gdy jako dziecko miewałam gorączkę zaczynałam widzieć inaczej. Wszystko zaczynało się oddalać i lekko wykrzywiać jak w szerokokątnym obiektywie. Nawet to lubiłam. Chorowanie to zawsze była jakaś odmiana - można było poczytać książkę, poleżeć, poleniuchować. Nawet to lubiłam Teraz mimo że ledwo żyję, muszę być dalej na pełnych obrotach jako mama dwójki dzieci. No i na dodatek jedno z nich też jest chore.


grudnia 23, 2008 - wtorek

karmienie piersią i ryby mają głos


Prawdopodobnie nie karmię od przedwczoraj. Karmiłam Polę rok i prawie 3 miesiące. Matka karmiąca to postać bardzo zdominowana przez tą funkcję. Właściwie większość decyzji jest podyktowana przez potrzeby dziecka. No i ogromny wysiłek organizmu. Niewiele można na to poradzić. Taki czas, takie zadanie - jedyne w swoim czasie. Leżąc w wannie myślałam o krowach. One nie mają końca karmienia, ani nawet przerwy. Muszą przecież wykarmić kawał populacji ludzkiej. Mleczko do kawy, naleśniki, twarożek, jogurt, śmietana, ciasteczka, lody... Tylko że one nie mają wyboru. To my decydujemy o ich losie. Też o losie wielu innych zwierząt. Niełatwo mają konie, kurczaki, świnie... i karpie też. Tydzień temu przeczytałam ulotkę o cierpieniu karpi - jak źle są traktowane i jak bardzo je boli ten ścisk i wiele godzin bez wody. Wczoraj odbyła się akcja w centrum Warszawy na rzecz cierpiących karpi. No i mówiły o tym główne wiadomości na TVP1 o 19:30!


grudnia 21, 2008 - niedziela

życie i sztuka razem

Tydzień temu filmowałam noc tańca , na którym prezentowano najnowsze osiągnięcia na scenie tańca nowoczesnego. Jeden ze spektakli był z udziałem 4 pań, które najtrafniej wydaje mi się określić można słowem kura domowa. Rekwizytami były m.in. kibel, wózek sklepowy, pranie i sznury do jego wieszania, telefon - często jeden z niewielu możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym dla takiej pani domu, oraz wielka zwierzęca wątroba...
Jak raźnie mi się zrobiło widząc, że nie tylko mnie to dotyka. No i jeszcze sztuka z tego niezła powstaje - to najbardziej mnie ucieszyło.

Ostatnio pożyczyła mi koleżanka książkę. Wczoraj zauważyłam że na okładce jest mop... Może przeczytam tą książkę.




grudnia 21, 2008 - niedziela

Era plastiku

Ostatnio próbuję kupować rzeczy bez domieszek poliestrów. Bluzki, skarpetki, buty (z tymi najtrudniej). Jest to prawie nie możliwe, ale udało mi się trochę zmniejszyć ilość plastiku przy skórze. Trzy dni temu jednak dostaliśmy kołdrę i dwie poduszki. Antyalergiczna. 100% poliestru. :/







grudnia 10, 2008 - środa

gotowanie i fotografia


Połączyły się dwie rzeczy, które ostatnio wypełniają mi życie - robię zdjęcia kuchenki na której gotuję dzieciom jedzenie. Obawiam się czy niedługo nie będę musiała wychodzić z domu.



grudnia 9, 2008 - wtorek

Pustki kontra Muminki

Dziś wreszcie wyszłam z domu bez dzieci. Przez większość drogi śpiewałam piosenki Muminków, które ostatnio wałkują moje dzieci. Poza tym z kieszeni i z torby wypadały mi kolejno - rękawiczki dzidziusia, samochody, pampers... Później było już dobrze. Pustki grały parę piosenek, więc w drodze powrotnej już śpiewałam sobie ich piosenki. Teraz niestety znów powróciły Muminki.

listopad

listopada 30, 2008 - niedziela

przestrzeń życiowa zbyt mała...

Dzisiaj leżałam na łóżku i usłyszałam jak gdzieś tam wysoko leci jakiś samolot. Pasażerski pewnie. To niesamowite, jak łatwo niektórzy się przemieszczają tysiące kilometrów, podczas gdy ja nie mogę wyjść z dziećmi z domu od tygodnia przez jakieś małe zarazki w tchawicy Mikołaja.


listopada 29, 2008 - sobota

denaturat i biedronka


Wczoraj byłam w Biedronce po papier i chusteczki. Jak wchodziłam z zakupami po schodach, czułam taki zapach jakby ktoś wyperfumowany jakimś kwiatowym zapachem pił denaturat. Niestety w domu też tak pachniało. Nie zauważyłam napisu perfumowane. Teraz leżą w kiblu, ale chyba wyniosę je na balkon.



listopada 29, 2008 - sobota

Kto tu kim manipuluje - na prawdę nie wiem.

Dzieci jak płaczą to robią to z taką siłą, że człowiek widząc to myśli że jest gnojem doprowadzając do takich stanów. Dzisiejszy dzień skończył się mocną awanturą. Żeby zmniejszyć wyrzuty sumienia wyliczam winy Mikołaja. Totalna ignorancja moich próśb wszelakich, całkowity opór, złośliwość... Straciłam cierpliwość...



listopada 28, 2008 - piątek

Dzieci są dziwne

Żeby przekonać Mikołaja żeby się rano przebrał z piżamy w majtki, spodnie i bluzkę, no i jeszcze skarpetki i kapcie muszę się nieźle nagimnastykować. Dzieciak kompletnie nie kuma (chociaż sytuacja powtarza się codziennie) że tylko przez parę sekund będzie zimno a potem będzie lepiej niż w cienkiej piżamie. Najczęściej kończy się na awanturze. Zauważyłam że coraz szybciej zaczynam krzyczeć. Po prostu wiem że tak będzie przeciągał bez końca a nie chce mi się szukać innych sposobów dotarcia do jego dzieciowego umysłu. Boję się że nastanie dzień że zamiast miłego dzień dobry zacznę wrzeszczeć...


listopada 27, 2008 - czwartek

praca czasem ma sens

Nawet jeśli wykonywanie jakiejś czynności wydaje się pozbawione sensu być może wcale tak nie jest. Dzisiaj trzymałam przez jakieś 1.5 godziny kadr. Prosty nieskomlikowany, totalnie mnie nie interesowało co z tego powstanie. Musiałam się tylko skoncentrować. Teraz po paru godzinach widzę korzystne zmiany w mózgu.

A może to efekt przebywania bez dzieci, co mi się ostatnio nie zdarza.




listopada 26, 2008 - środa

Jakoś sobię radzę.



Jest trzynasta. Od rana wykonuję setki czynności, przebieranie dzieci, dwa śniadania, zabawa, sprzątnie paru rozlanych napojów, kaszek, rozsypanych okruchów, wrzucenie zdjęcia do digarta, gotowanie rosołu na trzy dni, mycie góry naczyń, praca nad nowym zestawem zdjęć, usypianie dzidziusia, dziesiątki trudnych pytań od czterolatka... Zaraz wychodzę do pracy więc wreszcie odpocznę.




listopada 25, 2008 - wtorek

Ja i moje dzieci lubimy jeść ryby



Mam koło domu dobry rybny, jest jednak jeden problem. Pani która te ryby sprzedaje zawsze daje Mikołajowi lizaka. Paskudnego, nafaszerowanego E-tysiącmilionów. Zmieniła się pani ostatnio, ale zwyczaj pozostał. Ponieważ nie znoszę dawać dzieciom takich świństw, nie mogę tam chodzić. Nic bowiem nie pomagają prośby, żeby tych lizaków mu nie dawała. Zawsze z wielką radością wyciąga spod lady to kolorowe paskudztwo. Jest przy tym szalenie miła tak samo jak i szef, który uratował mi kiedyś skórę jak okradła mnie cyganka. Nawet gdy pójdę po ryby sama dostaję lizaka do przekazania dla Mikołaja. To było wyjście, uzbierałam niezłą górę takich lizaków. Jednak teraz niemal nie zdaża mi się chodzić tamtędy bez dzieci i zawsze z bólem omijam rybny i idę do mięsnego...




listopada 25, 2008 - wtorek

polski dół i angielski humor

Depresja odpuszcza więc piszę. Jeszcze nie wiem czy to depresja. Po wczorajszym wybuchu powoli dochodzę do siebie. Krzyczałam i płakałam chyba z pól godziny. Dzisiaj jest już całkiem nieźle - prawie wcale nie krzyczałam na dzieci i mam energię do pracy.
Po owym wybuchu pojechałam do csw. Są tam dwie ciekawe wystawy. Polska - dość dołująca i angielska - świetna rzecz o człowieku. Patrzyłam że oczy mi wyłaziły a parę razy nawet śmiałam się na głos.



listopada 24, 2008 - poniedziałek

wina

Gdy wypijam szklankę wina robi się miło, ale gdy zaczynam pić drugą pojawiają się wyrzuty, że później nakarmię dziecko takim mlekiem. Męczy mnie taka odpowiedzialność.
Dziś odwiedzili mnie znajomi. Też nie mają slońca w domu i też mają depresję. To już drugi taki przypadek o jakim dowiedziałam się w tym tygodniu. Razem ze mną jest już trzy.


listopada 23, 2008 - niedziela

jeszcze o depresji

Do połowy lutego chyba nie mamy słońca w mieszkaniu, bo jest za nisko, a kamienica na przeciwko za wysoka. Skutkiem tego nie widzę słońca czasami przez wiele dni. Jasnę mogłabym wyjść z domu w ciągu dnia ale jest zimno, a dzieci tak nie lubią ubierania, że każde wyjście zamienia się w walkę na którą nie zawsze mam siłę. Wniosek z tego jest taki że moja depresja nie bierze się z braku słońca w mieszkaniu ale z lenistwa.


listopada 23, 2008 - niedziela

A to wszystko dzięki małej konfrontacji.

Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień to udały mi się dwie rzeczy. Ugotowałam dobrą zupę i wymyśliłam zarys koncepcji zestawu zdjęć do publikacji w "Tytule roboczym". Z obu się w sumie cieszę, bo dzieci mają co jeść przez trzy dni, a ja może coś w końcu zrobię.


listopada 20, 2008 - czwartek

Nieogolone nogi albo sprawny mózg

Przez ostatnich parę lat najwięcej rozmawiam z dziećmi. Są tego minusy i plusy. Język ubożeje, zdania pojedyncze, częsty tryb rozkazujący. Jednak jako dobra mama szukam plusów. Wyobraźnia i empatia się rozwija. Można spojrzeć na swoje życie wstecz - duże terapeutyczne możliwości... To pocieszające, że dzieci nie tylko przeszkadzają.
W ramach rozwoju swojego języka znów zaczęłam czytać. Na początek Tyrmand.. Głównie w wannie późnym wieczorem, jako że to jeden z niewielu momentów, kiedy jestem sama. Skutek będzie na pewno taki, że będę miała nieogolone nogi.


listopada 20, 2008 - czwartek

Trochę inne podejście do fotografii

Gdy parę dni temu robiłam zdjęcia na koncercie znajomego, pewna pani powiedziala że kupuje ode mnie wszystkie. Wiem oczywiście, że to ze względu na przyjaźń z artystą, ale przyznaję że taka sytuacja dla fotografa jest bardzo komfortowa :)


listopada 20, 2008 - czwartek

fizjologiczna ciężkość istnienia

ząbkowanie w nocy niespanie
ząbkowanie wieczne płakanie
ząbkowanie mamy denerwowanie
ząbkowanie łzami rozczulanie


listopada 19, 2008 - środa

Pierwsze zamarzanie

Przed wczoraj w nocy gdy wracałam z Nowego Świata na Pragę przez most widziałam jak zamarza woda na chodniku. Prawdopodobnie zamarzała pierwszy raz po lecie. Czasem warto przejść przez most na piechotę.


listopada 19, 2008 - środa

Jesień działa na mnie usypiająco.

Zasypiam jak tylko przyłożę głowę do poduszki. Bez poduszki też zasypiam. Zasypiam też przed komputerem i w tramwaju. Zasypiałabym też w pociągu ale ostatnio nie jeżdżę nigdzie. Zasypiam wieczorem, rano i w południe. Zasypiam nawet gdy jestem głodna i jest mi zimno. A najgorzej, że zasypiam bez umycia zębów.


listopada 17, 2008 - poniedziałek

Mama mieszka daleko, chyba się stęskniłam..

- Boże jak możesz podrzucać te piłeczki jak masz taki bałagan?!
- Muszę pracować nad swoimi półkulami. Jak żągluję mózg się rozwija.
- Robale ci się rozwiną w tym syfie. Jak ci nie wstyd. A jak ktoś przyjdzie to nie będzie ci wstyd?
- Mamo daj spokój bo się nie mogę skupić.


listopada 17, 2008 - poniedziałek

Właściwie codziennie jest podobnie.

Tylko trochę inny sład na podłodze. Dziś król;ują pestki od dyni - małe białe łeski i porozrywane sreberko od czekolady. Męczy mnie świadomość że powinnam to posprzątać, bo sam bałagan chyba nnie wydaje mi się straszny.


listopada 14, 2008 - piątek

Lepiej nie odrywać oczu od monitora

Pola zasnęła ale zdążyła zrobić niemały bałagan. Oprócz stu zabawek, porozrzucała po domu wygrzebane ze śmietnika skorupki od jajek, na środku pokoju postawiła nocnik i miskę oraz parę naczyń z kuchni. Na łóżko zrobiła siku, bo na chwile jej zdjęłam pampersa. Do kuchni lepiej nie zaglądać. Ponieważ mam zamiar posiedzieć przy zdjęciach udaję że nie widzę tego bałaganu.


listopada 14, 2008 - piątek

Po nieprzespanej nocy zapadłam w sen o godzinie 11

Miałam pierwszą w życiu halucynację. To było we śnie ale na prawdę to przeżyłam. Byłam z paroma osobami nad falującą wodą , kiedy ona się zatrzymała. Fale wyglądały jak wyrzeźbione z niebieskiego gipsu. Zatkało mnie totalnie. Nie była to halucynacja zbiorowa, więc ostatecznie uznano mnie za dziwną i przestano poważnie traktować. Wiem teraz że halucynacje to nic miłego, chyba że po jakiś środkach. Może lepiej nie spać w ciągu dnia, tylko jak każdy porządny człowiek - w nocy..


listopada 12, 2008 - środa

Teściowa wyjechała

Zostało jedzenie w lodówce i lęk przed nowotworem. No i trochę wina które piję.


listopada 11, 2008 - wtorek

wszyscy jesteśmy egoistami ale niektórzy bardziej

W nocy spałam może z godzinę. Tomek nie mógł spać i uważał że ja też nie powinnam spać... Teraz od 7:30 dzieci nie spią więc ja też, chociaż chcem mi się spać bardzo. Tomek oczywiście śpi. Jestem na niego wściekła, a krzyczę na dzieci.


listopada 11, 2008 - wtorek

Zwierzęta na Pradze

Ciepłolubne zwierzęta schowano do budynków. Tak więc żyrafy, bongo, w pokojach w których mogą zrobić cztery kroki... Dzikie koty są najwidoczniej mocno wkurzone, łażą tam i z powrotem po klatkach. Orły bieliki mają parę metrów przestrzeni, ale widzą całe niebo przez siatkę... Goryle i szympansy mono znudzone. Słonie, nosorożce, pingwiny, flamingi, pelikany wyglądają na zadowolone. Pani mrówkojad urodziła dzidziusia i leży z nim ciągle na sianie. Krokodyl za szybą nawet nie drgnie. Ara zielona ma doskonałe kolory! Taki świat 10 minut od mojego domu. Nie mogę w to uwierzyć.
Teściowa powiedziała że małpy budzą w niej odrazę. Mi się wydały bardzo ludzkie.


listopada 10, 2008 - poniedziałek

Karfur i ZOO

Wybieramy się dzisiaj do supermarketu a potem do ZOO. Obu miejsc nie lubię. Już wiem jak będę wyglądała wieczorem.. Dla teściowej i dzieci czasem jednak się poświęcam. Taka mała masakra popełniona na sobie robi mi dobrze. Zawsze to nowe wrażenia - w tym ZOO jeszcze nigdy nie byłam.


listopada 10, 2008 - poniedziałek

Jakie to życie...

Usiadłam na chwilę przy komputerze a Miki rozlał coś tam.. Teściowa: "Coś ty Mikołajku masz dzisiaj kiepski dzień. Nic ci się nie udaje. Rozlałeś picie teraz będzie cuchnąć bo to z mlekiem, no widzisz. Co się jeszcze ci dzisiaj przytrafi? No widzisz jakie życie jest ciężkie i okropnie trudne. Cały czas się trzeba męczyć i nic nie wychodzi..."


listopada 10, 2008 - poniedziałek

wzmacniacz smaku i geny

Do pierwszej w nocy siedziałam dziś z teściową w kuchni. Rozmawiałyśmy sobie o życiu naszym. Jako biochemiczka chciała mnie przekonać ze glutaminian sodu nie jest taki groźny. Jednak po chwili doszłyśmy do wniosku, że jest taka możliwość że może uszkadzać mózg.
Po raz kolejny okazało się również, że geny próbują wtrącić trzy gosze w nasze życie, a nawet więcej niż trzy grosze.