niedziela, 27 czerwca 2010

Przyroda miejska.

Nigdy nie pałałam miłością do gołębi. Miejskie, brudne, niby ptaki. Od paru lat mieszkam jednak na asfaltowo-ceglanej pustyni, a raczej studni, w której jedynymi zwierzętami są psy na smyczy, koty i gołębie. Gdy któryś z nich siadał mi na parapecie, myślałam o tym żeby go przegonić, bo przeważnie był ohydny - miał uwalony kupą dziób i postrzępione pióra. Od paru dni jednak myślę, że skoro to jedyne zwierzęta które dają tu radę, to niech będą zdrowsze - i dokarmiam ich razowym chlebem i ziarnami, orzechami i różnymi innymi zdrowymi przysmakami. Mam tu sąsiadkę, która je codziennie karmi ale widzę, że daje im białe bułeczki - kto na tym pociągnie długo? Może powinnam jeszcze ją uświadomić zanim się wyprowadzę?

Brak komentarzy: