Niektórym się wydaje, że filmowanie to zabawa. Pojęcia nie maja jaka to ciężka praca. Fizyczna i umysłowa. Otóż w domu kultury w Łochowie jak zwykle obserwowałam Wojtka przy pracy i wymyślałam ujęcia, aż tu wpada pani B. i pyta, czy nakręcę jej imprezkę, bo jakiś wieczorek artystyczny mają. Byłam w dość mocno zakręcona i nie wyszło mi tłumaczenie, że ja tu pracuję nad czymś innym, nad filmem dokumentlnym. Ona w każdym razie nic nie skumała, a ja nie umiałam odmówić. Efekt - wieczór zmarnowany, energia wyczerpana. Nie żebym tu na kogoś zwalała. Winna jestem ja, że nie potrafię być asertywna. Ale właśnie postanawiam, że to się zmieni.
Na drugi dzień Ania powiedziała, że jej 3 - miesięczny Filip już umie "powiedzieć" NIE! Ciekawe - u dzieci to pierwsze słowo jakiego się uczą, a ja mam z nim problemy...
Acha, jeszcze jedno mi się przypomniało. Jak 6 lat temu braliśmy z Tomkiem ślub, to też byłam jak ta pani B. Namówiłam (delikatnie mówiąc) kolegę Ubika, żeby pofilmował na naszym ślubie. No przecież jest operatorem, więc któż inny. No i teraz mi wstyd. No i ta akcja z panią B, to taka kara dla mnie..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz