wtorek, 4 stycznia 2011

Wymyślanie o świcie

Przed 7 rano koszmarny sen obudził Mikołaja. Leciał rakietą razem z mamą i tatą i gdy przelatywaliśmy koło jakiejś planety, to on się odczepił i został, a my odlecieliśmy. Powiedział, że już nie chce zasypiać bo się boi, że znów mu się będzie to śniło. Powiedziałam, żeby się nie bał, bo jak zobaczymy, że go nie ma to wrócimy po niego. On na to, że to nic nie da, bo on w tym czasie umrze z głodu. Wtedy powiedziałam, żeby spróbował zasnąć, to może mu się przyśni, że zbuduje sobie nową rakietę i dogoni nas, ale nic z tego - powiedział, że przecież on nie potrafi zbudować prawdziwej rakiety, tylko zabawkową. No to w końcu wymyśliłam , że może spotka tam Samsama albo innego kosmitę, który go odwiezie swoim statkiem do domu. No i wreszcie przestał płakać. Ale zasnąć już nie chciał.

Brak komentarzy: